Faraon (Bolesław Prus) - Tom Drugi Rozdział LX0 strona nr 1
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Drugi Rozdział LX0
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
Po pogrzebie faraona Egipt wrócił do zwykłego trybu życia, a Ramzes XIII do spraw państwowych. Nowy władca w miesiącu Epifi (kwiecień-maj) zwiedził miasta położone za Tebami wzdłuż Nilu. Był więc w Sni, mieście bardzo przemysłowym i handlowym, gdzie znajdowała się świątynia Knepha, czyli "duszy świata". Zwiedził Edfu, którego świątynia, o dziesięciopiętrowych pylonach, posiadała ogromną bibliotekę papyrusów, a na ścianach miała wypisaną i wymalowaną jakby encyklopedię ówczesnej jeografii, astronomii i teologii. Wstąpił do łomów kamienia w Chennu; w Nubii, czyli Kom Ombo, złożył ofiary Horusowi, bogu światła, i Sebekowi, który jest duchem ciemności. Był na wyspie Ab, która między czarnymi skałami wyglądała jak szmaragd, rodziła najlepsze daktyle i nazywała się stolicą słoniów; tam bowiem koncentrował się handel kością słoniową. Wstąpił wreszcie do miasta Sunnu, położonego przy pierwszej katarakcie Nilowej, i zwiedził olbrzymie kopalnie granitu tudzież sjenitu, w których łupano skały za pomocą klinów napojonych wodą i wyciosywano obeliski na dziewięć piętr wysokie.
Gdziekolwiek ukazał się nowy pan Egiptu, poddani witali go z szalonym zapałem. Nawet pracujący w kopalniach przestępcy, których ciało było pokryte nie zagojonymi ranami, nawet ci zaznali szczęścia: faraon bowiem na trzy dni kazał uwolnić ich od roboty.
Ramzes XIII mógł być zadowolony i dumny: żaden bowiem faraon nawet w czasie triumfalnego wjazdu nie był przyjmowany tak jak on w swojej pokojowej przejażdżce. Toteż nomarchowie, pisarze i arcykapłani widząc bezgraniczne przywiązanie ludu do nowego faraona ugięli się przed jego władzą i między sobą szeptali:
- Pospólstwo jest jak stado byków, a my jak roztropne i gospodarne mrówki. Czcijmy więc nowego pana, abyśmy cieszyli się zdrowiem i ochronili nasze domy od zniszczenia.
Tym sposobem opozycja dostojników, jeszcze przed kilkoma miesiącami bardzo silna, dziś umilkła i ustąpiła miejsca nieograniczonej pokorze. Cała arystokracja, całe kapłaństwo upadło na twarz przed Ramzesem XIII; tylko Mefres i Herhor pozostali nieugięci.
Toteż kiedy faraon wrócił z Sunnu do Tebów, zaraz pierwszego dnia wielki skarbnik przyniósł mu dwie niepomyślne wiadomości.
- Wszystkie świątynie - rzekł - odmówiły skarbowi kredytu i najpokorniej błagają waszą świątobliwość, aby w ciągu dwu lat rozkazał wypłacić pożyczone od nich sumy...
- Rozumiem - odparł władca - to robota świętego Mefresa!... Ileż jesteśmy im winni?
- Z pięćdziesiąt tysięcy talentów.
- Pięćdziesiąt tysięcy talentów mamy spłacić w ciągu dwu lat!... - powtórzył faraon. - No, a co jeszcze?..
- Podatki wpływają bardzo opieszale - mówił skarbnik. - Od trzech miesięcy dostajemy zaledwie czwartą część tego, co nam się należy...
- Cóż się to stało?...
Skarbnik był zakłopotany.
- Słyszałem - rzekł - iż jacyś ludzie tłomaczą chłopom, że za panowania waszej świątobliwości mogą nie płacić podatków...
- Oho! ho... - zawołał śmiejąc się Ramzes - owi jacyś ludzie wydają mi się bardzo podobnymi do dostojnego Herhora... Cóż to, chce on mnie zamorzyć głodem?...
Czymże pokrywacie wydatki bieżące? - spytał.
- Z rozkazu Hirama pożyczają nam Fenicjanie - odpowiedział skarbnik. - Wzięliśmy już ośm tysięcy talentów...
- A kwity dajecie im?
- I kwity, i zastawy... - westchnął skarbnik. - Oni mówią, że to prosta formalność; niemniej osiedlają się na folwarkach waszej świątobliwości i zabierają chłopom, co się da...
Upojony przyjęciem ze strony ludu i pokorą magnatów, faraon już nawet nie gniewał się na Herhora i Mefresa. Czas gniewów minął, nadeszła chwila działania, i Ramzes tego samego dnia ułożył plan.
Nazajutrz wezwał ludzi najbardziej zaufanych: arcykapłana Sema, proroka Pentuera, ulubieńca Tutmozisa i Fenicjanina Hirama. A gdy zebral
następna strona
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|