Faraon (Bolesław Prus) - Tom Drugi Rozdział LXI strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Drugi Rozdział LXI

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


Tymczasem Pentuer wybierał się z powrotem do Dolnego Egiptu, aby z jednej strony znaleźć po trzynastu delegatów stanu rolniczego i rzemieślniczego dla faraona, z drugiej zaś - aby zachęcić ludność pracującą do upominania się o ulgi, jakie przyobiecał nowy władca. W jego bowiem przekonaniu największą sprawą dla Egiptu było: usunąć krzywdy, jakich doznawały, i nadużycia, jakim ulegały klasy pracujące.


    Niemniej Pentuer był kapłanem i nie tylko nie pragnął upadku swego stanu, ale nawet nie chciał zrywać węzłów, jakie go z nim łączyły.


    Toteż aby zaznaczyć swoją wierność, Pentuer poszedł z pożegnaniem do Herhora.


    Potężny niegdyś dostojnik przyjął go z uśmiechem.


- Rzadki gość... rzadki gość!... - zawołał Herhor. - Od czasu jak mogłeś zostać doradcą jego świątobliwości, nie pokazujesz mi się... Co prawda, nie ty jeden!... Ale cokolwiek nastąpi, nie zapomnę twoich usług, choćbyś mnie jeszcze bardziej unikał.


- Ani jestem doradcą pana naszego, ani unikam waszej dostojności, którego łasce zawdzięczam to, czym dziś jestem... - odparł Pentuer.


- Wiem, wiem! - przerwał Herhor. - Nie przyjąłeś wysokiego dostojeństwa, aby nie pracować na zgubę świątyń. Wiem, wiem!... choć może i szkoda, że nie zostałeś doradcą rozbrykanego młokosa, który niby to nami rządzi... Z pewnością nie pozwoliłbyś mu otaczać się zdrajcami, którzy go zgubią...


    Pentuer nie chcąc rozmawiać o tak drażliwych kwestiach opowiedział Herhorowi, po co jedzie do Dolnego Egiptu.


- Owszem - odparł Herhor - niechaj Ramzes XIII zwołuje zebranie wszystkich stanów... Ma do tego prawo.


    Ale - dodał nagle - szkoda mi, że ty się w to mięszasz... Duże zmiany zaszły w tobie!... Pamiętasz, co mówiłeś w czasie owych manewrów pod Pi-Bailos do mego adiutanta?... Przypomnę ci: mówiłeś, że potrzeba ograniczyć nadużycia i rozpustę faraonów. A dziś... sam popierasz dziecinne pretensje największego rozpustnika, jakiego miał kiedy Egipt.


- Ramzes XIII - przerwał mu Pentuer - chce poprawić dolę ludu. Byłbym więc głupim i nikczemnym, gdybym ja, syn chłopów, nie służył mu w tej sprawie.


- Nie pytasz jednak, czy to nie zaszkodzi nam, kapłaństwu?...


    Pentuer zdziwił się.


- Wszakże sami dajecie wielkie ulgi chłopom należącym do świątyń! - zawołał. - Mam zresztą wasze pozwolenie...


- Co?... jakie?... - spytał Herhor.


- Przypomnij sobie, wasza dostojność, tę noc, podczas której, w świątyni Seta, witaliśmy najświątobliwszego Beroesa. Mefres mówił wtedy, że Egipt upadł skutkiem poniżenia się stanu kapłańskiego, a ja twierdziłem, że nędza ludu jest przyczyną niedoli państwa. Na co ty, o ile pamiętam, odpowiedziałeś:


    "Niech Mefres zajmuje się podźwignięciem kapłanów, a Pentuer poprawą losu chłopstwa... Ja zaś będę zapobiegał zgubnej wojnie między Egiptem i Asyrią..."


- A widzisz - przerwał arcykapłan - więc masz obowiązek działać z nami, nie z Ramzesem.


- Alboż on chce wojny z Asyrią?... - odparł energicznie Pentuer. - Czy może przeszkadza kapłanom w nabywaniu mądrości?... Chce dać ludowi siódmy dzień na odpoczynek, a później obdarzyć każdą rodzinę chłopską małym kawałkiem gruntu... I nie mów mi, wasza dostojność, że faraon chce złego: bo przecie na folwarkach świątyń sprawdzono, że chłop wolny i mający swój zagon bez porównania lepiej pracuje aniżeli niewolnik.


- Ależ ja nic nie mam przeciw ulgom dla pospólstwa! - zawołał Herhor. - Tylko jestem przekonany, że Ramzes nie zrobi nic dla ludu.


- Z pewnością - nie, jeżeli odmówicie mu pieniędzy...


- Choćbyśmy mu dali piramidę złota i srebra, a drugą klejnotów, nic nie zrobi, bo to rozhukany dzieciak, którego asyryjski poseł Sargon nigdy nie nazywał inaczej, tylko - chłystkiem...


- Faraon ma wielkie zdolności...


- Ale nic nie wie, niczego nie umie! - mówił Herhor. - Ledwie trochę zawadził o

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP