Faraon (Bolesław Prus) - Tom Drugi Rozdział LIX strona nr 1
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Drugi Rozdział LIX
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
Opuściwszy Abydos Ramzes XIII popłynął, wciąż w górę rzeki, do miasta Tan-ta-ren (Dendera) i Kaneh, które leżały prawie naprzeciw siebie: jedno na wschodnim, drugie na zachodnim brzegu Nilu.
W Tan-ta-ren były dwa miejsca znakomite: sadzawka, w której hodowano krokodyle, i świątynia Hator posiadająca wyższą szkołę. Tu uczono medycyny, pieśni pobożnych, sposobów odprawiania nabożeństw, wreszcie astronomii.
Faraon był tu i tam. Zirytował się, gdy mu kazano palić kadzidła przed świętymi krokodylami, które uważał za gady śmierdzące i głupie. A gdy jeden z nich w czasie ofiary, zanadto wysunąwszy się, chwycił pana zębami za szatę, Ramzes tak trzasnął go w łeb brązową łyżką, że gad na chwilę zamknął oczy i rozstawił łapy; potem cofnął się i wlazł w wodę jakby zrozumiawszy, że młody władca nawet ze strony bogów nie lubi poufałości.
- A może popełniłem świętokradztwo? - zapytał arcykapłana.
Dostojnik spojrzał spod oka, czy kto nie podsłuchuje, i odparł:
- Gdybym wiedział, że wasza świątobliwość taką zrobisz mu ofiarę, podałbym wam maczugę, a nie kadzielnicę. Ten krokodyl to najnieznośniejsze bydlę w całej świątyni... Raz porwał dziecko...
- I zjadł?
- Rodzice byli kontenci!... - rzekł kapłan.
- Powiedz mi - spytał po namyśle faraon - jakim sposobem wy, ludzie mądrzy, możecie składać hołdy zwierzętom, które w dodatku, gdy nie ma widzów, okładacie kijami!...
Arcykapłan jeszcze raz obejrzał się, a widząc, że w bliskości nie ma nikogo, odpowiedział:
- Przecie chyba ty, władco, nie posądzisz wyznawców Jedynego Boga o wiarę w świętość zwierząt... To, co się robi, robi się dla motłochu... Byk Apis, którego niby czczą kapłani, jest najpiękniejszym bykiem w całym Egipcie i utrzymuje naszą rasę bydła. Ibisy i bociany oczyszczają z padliny nasze pola; dzięki kotom - myszy nie niszczą nam zapasów zboża, a dzięki krokodylom mamy dobrą wodę w Nilu, którą bez ich pomocy trulibyśmy się...
Tymczasem lekkomyślne i ciemne pospólstwo nie rozumie pożytku z tych zwierząt i wytępiłoby je w ciągu roku, gdybyśmy nie zabezpieczyli ich bytu ceremoniami religijnymi.
Oto sekret naszych świątyń przeznaczonych dla zwierząt i naszego nabożeństwa do nich. Okadzamy to, co lud powinien szanować, bo ma z tego pożytek.
W świątyni Hator faraon prędko przebiegł dziedzińce szkoły medycznej i bez wielkiego zapału wysłuchał wróżb, jakie stawiali mu astrologowie. Gdy zaś arcykapłan-astronom pokazał mu złotą tablicę, na której była wyrytowana mapa nieba, pan zapytał:
- Jak też często sprawdzają się wasze przepowiednie, które odczytujecie w gwiazdach?
- Czasem sprawdzają się.
- A gdybyście wróżyli ludziom z drzew, kamieni albo biegu wody, to także sprawdzałoby się?
Arcykapłan zakłopotał się.
- Wasza świątobliwość nie chciej uważać nas za oszustów. Przepowiadamy ludziom przyszłość, bo ona ich obchodzi i, co prawda, tyle rozumieją z astronomii.
- A co wy rozumiecie?
- Znamy - mówił kapłan - budowę sklepienia niebieskiego i ruchy gwiazd.
- Cóż z tego przyjdzie komu?...
- Niemałe usługi oddaliśmy Egiptowi. My wskazujemy główne kierunki, według których wznoszą się budowle i kopią kanały. Bez pomocy naszej nauki okręty pływające po morzu nie mogłyby oddalać się od brzegów. My wreszcie układamy kalendarz i obrachowujemy przyszłe zjawiska na niebie. Ot, i teraz niedługo będziemy mieli zaćmienie...
Ale Ramzes już go nie słuchał; odwrócił się i wyszedł.
"Jak można - myślał faraon - budować świątynie dla tak dziecinnej zabawki i jeszcze rezultaty jej ryć na złotych tablicach?... Święci mężowie już nie wiedzą, czego się chwytać z próżniactwa!... "
Krótko zabawiwszy w Tan-ta-ren władca przeprawił się na drugą stronę Nilu, do miasta Kaneh.
następna strona
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|