Moralność pani Dulskiej (Zapolska Gabriela) - Akt III strona nr 1
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Moralność pani Dulskiej - Zapolska Gabriela / Akt III
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
Scena przedstawia ten sam pokój. Ranek, story podniesione, szare światło dnia zimowego, pod nie rozpalonym piecem drzemie na stołeczku niskim Hanka, owinięta w chustkę czarną. Za podniesieniem zasłony słychać wicher łopoczący o szyby. Chwila milczenia. Słychać tylko, jak Hanka oddycha ciężko i od czasu do czasu jęczy: "Jezus!" Drzwi otwierają się, wchodzi cichutko Mela w barchanowej spódniczce białej, koszulce i narzuconym na plecy barchanowym kaftaniku. Włosy ma rozpuszczone. W rękach bułka i garnuszek z kawą. Chwilę waha się. Biegnie do drzwi sypialni małżeńskiej, słucha, wreszcie wraca, pochyla się nad Hanką i delikatnie, ostrożnie budzi ją.
SCENA PIERWSZA Mela, Hanka, później Hesia.
MELA Andziu, Andziu! Zbudź się!
HANKA Ha? co?...
MELA Zbudź się, moja biedna Andziu!
HANKA A!... to wielmożna panienka... ja zaraz... po mleko... Trze oczy.
MELA Nie, nie. Ty już teraz nie pójdziesz po mleko. Już kucharka przyniosła. Ja się śniadaniem zajęłam.
HANKA A wielmożna pani?
MELA Mama słaba, leży... Masz trochę kawy. Napij się! I bułkę zjedz.
HANKA przypomina sobie A... tak, tak... Zapomniałam, teraz już wiem (zaczyna płakać). O Jezu! Jezusiczku!
MELA Czego płaczesz? Teraz wszystko na najlepszej drodze. Najgorsze przeszło. Już mamcia wie o wszystkim. Nie chce pozwolić, ale musi. Tylko teraz ty i Zbyszko musicie być stałymi i przemóc wszystko swoją miłością. Mama sama będzie wzruszona...
HANKA Ja pójdę w piecach palić...
MELA Nie, nie! Daj spokój. Lepiej, żebyś już się do niczego nie mieszała. Bo jak zaczniesz znów być służącą, to będzie jeszcze gorzej. Siedź tu spokojnie i czekaj, co będzie.
HANKA A bielizna nie zmaglowana...
MELA Nie turbuj się. Teraz się przyjmie pokojową i ona już za ciebie to wszystko zrobi. Ty teraz jesteś narzeczona Zbyszka, to przecież nie możesz chodzić do magla ani w piecach palić. Pij kawę... moja złota...
HANKA Dziękuję panience, nie mogę. Mnie tak od tego wczorajszego, że aż no... ha... (obciera nos) O Jezu!
MELA przykuca przed nią Moja Andziu, ja wiem, że to przykre przejście, ale to trudno. Zobaczysz, że jeszcze będziesz bardzo szczęśliwa ze Zbyszkiem. Ubierzesz się inaczej, natrę ci ręce gliceryną, nauczę cię ładnie pisać, nie będziesz nic robić.
HANKA E! Gnić bez roboty...
MELA Ha, będziesz mieć inne zajęcie. Potem ja będę zawsze z tobą i przy tobie. Ja za mąż nie pójdę, bo ja nie mam zdrowia, a mamcia mówi, że do zamążpójścia to trzeba mieć końskie zdrowie. I właśnie chciałam ci powiedzieć, że... co do tego jakiegoś dziecka, coś ty mówiła, a co ja nie rozumiem, to jeżeli ty już byłaś zamężna i boisz się, że niby podobno mężczyźni niechętnie się żenią z wdowami, co mają dzieci... to nie bój się. Ja się tym dzieckiem zajmę, wychowam. A co by mi mamcia dała na wyprawę czy na posag, to dla dziecka oddam. Ja sobie tak umyśliłam dziś w nocy. Ja chciałam iść do klasztoru, bo tam cicho i tak miło musi być za murami, jak dzwonek rano dzwoni w maju. Ale przecież i na świecie można mieć ciszę. I wolę się dla ciebie poświęcić. No... jedz bułkę... jedz... A ty za to musisz być dla mnie bardzo dobra i mówić do mnie: "Moja złota, dobra, kochana Melu...", no... powtórz...
HANKA Co też panienka... co też panienka...
MELA Mów mi Melu, a ja tobie Andziu.
HANKA Kiedy ja Hanka.
MELA Nie, jak Zbyszkowa żona, to Andzia.
HESIA wpada w jednej pończoszce, skacze na jednej nodze Pycha... dziewiąta blisko, w domu cisza... pensja się wściekła na dziś... pycha!
MELA Cicho! Mamcia chora.
HESIA Dziś cały dom chory. Nikt nie idzie do roboty, tylko tatko, naturalnie. (do Hanki) Cóż ty? Belle soeur! a!... hi... hi... Serwus, czupiradło!
MELA Hesiu, jakże tak można.
HESIA Cóż ty to na serio bierzesz? Przecież to cała komedia. Gzy, nic więcej. Hu!... zimno tu. W
następna strona
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|