Faraon (Bolesław Prus) - Tom Drugi Rozdział LIII strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Drugi Rozdział LIII

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


Straż czuwająca w przedpokoju zameldowała Pentuera. Kapłan upadł na twarz przed faraonem i zapytał o rozkazy.


- Nie rozkazywać, ale prosić cię chcę - rzekł pan. - Wiesz, w Egipcie bunty!... Bunty chłopów, rzemieślników, nawet więźniów... Bunty od morza do kopalń!... Brakuje tylko, aby zbuntowali się moi żołnierze i ogłosili faraonem... na przykład Herhora!...


- Żyj wiecznie, wasza świątobliwość - odparł kapłan. - Nie ma w Egipcie człowieka, który nie poświęciłby się za ciebie i nie błogosławił twego imienia.


- Ach, gdyby wiedzieli - mówił z gniewem władca -jak faraon jest bezsilny i ubogi, każdy nomarcha zechciałby być panem swego nomesu!...Myślałem, że odziedziczywszy podwójną koronę będę coś znaczył... Lecz już w pierwszym dniu przekonywam się, że jestem tylko cieniem dawnych władców Egiptu! Bo i czym może być faraon bez majątku, bez wojska, a nade wszystko bez wiernych sług... Jestem jak posągi bogów, którym kadzą i składają ofiary... Ale posągi są bezsilne, a ofiarami tuczą się kapłani... Ale prawda, ty trzymasz z nimi!...


- Boleśnie mi - odrzekł Pentuer że wasza świątobliwość mówi tak w pierwszym dniu swego panowania. Gdyby wieść o tym rozeszła się po Egipcie...


- Komuż powiem, co mi dolega?... - przerwał pan. - Jesteś moim doradcą i ocaliłeś mi, a przynajmniej chciałeś ocalić życie, chyba nie po to, ażeby rozgłaszać: co się dzieje w królewskim sercu, które przed tobą otwieram... - Ale masz słuszność.


    Pan przeszedł się po komnacie i po chwili rzekł znacznie spokojniejszym tonem:


- Mianowałem cię naczelnikiem rady, która ma wyśledzić przyczyny nieustannych buntów w moim państwie. Chcę, ażeby karano tylko winnych, a czyniono sprawiedliwość nieszczęśliwym...


- Niech Bóg wspiera cię łaską swoją!.. - szepnął kapłan. - Zrobię panie, co każesz. Ale powody buntów znam i bez śledztwa...


- Powiedz.


- Nieraz o tym mówiłem waszej świątobliwości: lud pracujący jest głodny, ma Za dużo roboty i płaci za wielkie podatki. Kto dawniej robił od wschodu do zachodu słońca, dziś musi zaczynać na godzinę przed wschodem, a kończyć godzinę po zachodzie. Nie tak dawno co dziesiąty dzień prosty człowiek mógł odwiedzać groby matki i ojca, rozmawiać z ich cieniami i składać ofiary. Ale dziś nikt tam nie chodzi, bo nie ma czasu.


    Dawniej chłop zjadał w ciągu dnia trzy placki pszenne, dziś nie stać go na jęczmienny. Dawniej roboty przy kanałach, groblach i gościńcach liczyły się między podatkami; dziś podatki płacić trzeba swoją drogą, a roboty publiczne wykonywać darmo.


    Oto przyczyny buntów.


- Jestem najbiedniejszy szlachcic w państwie! - zawołał faraon targając sobie włosy. - Lada właściciel folwarku daje swoim bydlętom przystojne jadło i odpoczynek; ale mój inwentarz jest wiecznie głodny i znużony!...


    Więc co mam robić, powiedz, ty, który prosiłeś mnie, abym poprawił los chłopów?...


- Rozkazujesz panie, abym powiedział?...


- Proszę... każę... jak wreszcie chcesz... Tylko mów mądrze.


- Błogosławione niech będą twoje rządy, prawdziwy synu Ozirisa! - odparł kapłan. - A oto, co czynić należy...


    Przede wszystkim rozkaż, panie, aby płacono za roboty publiczne, jak było dawniej...


- Rozumie się.


- Dalej - zapowiedz, ażeby praca rolna trwała tylko od wschodu do zachodu słońca... Potem spraw, jak było za dynastii boskich, ażeby lud wypoczywał co siódmy dzień; nie co dziesiąty, ale co siódmy. Potem nakaż, aby panowie nie mieli prawa zastawiać chłopów, a pisarze bić i dręczyć ich według swego upodobania.


    A nareszcie daj - dziesiątą lub choćby dwudziestą część ziemi chłopom na własność, aby nikt jej odebrać ani zastawiać nie mógł. Niechaj rodzina chłopa ma choćby tyle ziemi, co podłoga tej komnaty, a już nie będzie głodna. Daj, panie, chłopom pustynne piaski na własność, a w kilka lat wyrosną tam ogrody...




następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP