Faraon (Bolesław Prus) - Tom Drugi Rozdział XLI strona nr 2

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Drugi Rozdział XLI

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


poprzednia strona

sięcy wojsk najemnych...


- No, niby nie wiem przerwał następca. Nie raczyliście przecież nie tylko zasięgnąć mojej rady w kwestii tak mądrego postanowienia, ale nawet nie raczyliście zawiadomić mnie, że już cztery pułki rozpędzono i że ludzie ci z głodu napadają nasze miasta...


- Zdaje mi się, że wasza dostojność sądzisz rozkazy jego świątobliwości faraona... - wtrącił Mentezufis.


- Nie jego świątobliwości!... - zawołał książę tupiąc nogą - ale tych zdrajców, którzy korzystając z choroby mego ojca i władcy chcą zaprzedać państwo Asyryjczykom i Libijczykom...


    Kapłani osłupieli. Podobnych wyrazów nie wypowiedział żaden jeszcze Egipcjanin.


- Pozwól, książę, ażebyśmy wrócili za parę godzin... gdy się uspokoisz... - rzekł Mefres.


- Nie ma potrzeby. Wiem, co się dzieje na naszej zachodniej granicy... A raczej nie ja wiem, tylko moi kucharze, chłopcy stajenni i pomywaczki. Może więc zechcecie teraz czcigodni ojcowie, i mnie wtajemniczyć w wasze plany?...


    Mentezufis przybrał obojętną fizjognomię i mówił:


- Libijczycy zbuntowali się i zaczynają zbierać bandy z zamiarem napadu na Egipt.


- Rozumiem.


- Z woli zatem jego świątobliwości - ciągnął Mentezufis - i najwyższej rady, masz, wasza dostojność, zebrać wojska z Dolnego Egiptu i zniszczyć buntowników.


- Gdzie rozkaz?


    Mentezufis wydobył z zanadrza pergamin opatrzony pieczęciami i wręczył go księciu.


- Więc od tej chwili jestem naczelnym wodzem i najwyższą władzą w tej prowincji? - spytał następca.


- Tak jest, jak rzekłeś.


- I mam prawo odbyć z wami naradę wojenną?


- Koniecznie... - odparł Mefres. - Choć w tej chwili...


- Siadajcie - przerwał książę.


    Obaj kapłani spełnili rozkaz.


- Pytam się was, bo to potrzebne jest do moich planów: dlaczego rozpuszczono libijskie pułki?...


- I rozpuści się inne - pochwycił Mentezufis. - Otóż rada najwyższa dlatego chce pozbyć się dwudziestu tysięcy najkosztowniejszych żołnierzy, aby skarbowi jego świątobliwości dostarczyć rocznie czterech tysięcy talentów, bez czego dwór królewski może znaleźć się w niedostatku...


- Co jednak nie grozi najnędzniejszemu z egipskich kapłanów!... - wtrącił książę.


- Zapominasz, wasza dostojność, że kapłana nie godzi się nazywać "nędznym" - odparł Mentezufis. - A że nie grozi żadnemu z nich niedostatek, to jest zasługą ich powściągliwego trybu życia.


- W takim razie chyba posągi wypijają wino, co dzień odnoszone do świątyń, i kamienni bogowie stroją swoje kobiety w złoto i drogie klejnoty - szydził książę. - Ale mniejsza o waszą powściągliwość!... Rada kapłańska nie dlatego rozpędza dwadzieścia tysięcy wojska i otwiera bramy Egiptu bandytom, ażeby napełnić skarb faraona...


- Tylko?...


- Tylko dlatego, ażeby przypodobać się królowi Assarowi. A ponieważ jego świątobliwość nie zgodził się na oddanie Asyryjczykom Fenicji, więc wy chcecie osłabić państwo w inny sposób: przez rozpuszczenie najemników i wywołanie wojny na naszej zachodniej granicy...


- Biorę bogów na świadectwo, że zdumiewasz nas, wasza dostojność!... - zawołał Mentezufis.


- Cienie faraonów bardziej zdumiałyby się usłyszawszy, że w tym samym Egipcie, w którym spętano królewską władzę, jakiś chaldejski oszust wpływa na losy państwa...


- Uszom nie wierzę!... - odparł Mentezufis. - Co wasza dostojność mówisz o jakimś Chaldejczyku?...


    Namiestnik zaśmiał się szyderczo.


- Mówię o Beroesie... Jeżeli ty, święty mężu, nie słyszałeś o nim, zapytaj czcigodnego Mefresa, a gdyby i on zapomniał, niech odwoła się do Herhora i Pentuera...


    Oto wielka tajemnica waszych świątyń!... Obcy przybłęda, który jak złodziej dostał się do Egiptu, narzuca członkom najwyższej rady traktat tak haniebny, że moglibyśmy podpisać go dopiero po przegraniu bitew, po utracie

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP