Faraon (Bolesław Prus) - Tom Drugi Rozdział XL0 strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Drugi Rozdział XL0

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


Kapłanka fenicka niewiele szczęścia przyniosła Ramzesowi.


    Gdy pierwszy raz przyszedł odwiedzić ją w pałacyku, dotychczas zajmowanym przez Sarę, myślał, że będzie powitany z zachwytem i wdzięcznością. Tymczasem Kama przyjęła go prawie z gniewem.


- Cóż to? - zawołała - już po upływie pół dnia przywróciłeś do łask nędzną Żydówkę?..


- Czyliż nie mieszka w izbie czeladniej? - odparł książę.


- Ale mój rządca powiedział, że już nie będzie mi nóg myła...


    Pan słuchając tego doznał uczucia niesmaku.


- Nie jesteś, widzę, zadowolona - rzekł.


- I nie będę nią... - wybuchła - dopóki nie upokorzę tej Żydówki... Dopóki służąc mi i klęcząc u moich nóg nie zapomni, że kiedyś była twoją pierwszą kobietą i panią tego domu... Dopóki moja służba nie przestanie patrzeć na mnie ze strachem i nieufnością, a na nią z litością...


    Ramzesowi coraz mniej zaczęła podobać się Fenicjanka.


- Kamo - rzekł - rozważ, co ci powiem. Gdyby w moim domu sługa kopnął w zęby sukę, która karmi szczenięta, wygnałbym go... Ty zaś uderzyłaś nogą między oczy kobietę i matkę... A w Egipcie, Kamo, matka to wielkie słowo, bo dobry Egipcjanin trzy rzeczy najbardziej szanuje na ziemi: bogów, faraona i matkę...


- O biada mi!... - zawołała Kama rzucając się na łóżko. - Oto mam nagrodę, nędzna, żem zaparła się mojej bogini... Jeszcze tydzień temu składano mi kwiaty u nóg i okadzano wonnościami, a dziś...


    Książę cicho wysunął się z komnaty i odwiedził Fenicjankę dopiero po kilku dniach.


    Lecz znowu zastał ją w złym humorze.


- Błagam cię, panie - wykrzyknęła - dbaj o mnie trochę więcej!... Bo już i służba zaczyna mnie lekceważyć, żołnierze patrzą spode łba i lękam się, ażeby w kuchni nie zatruł mi kto potraw...


- Byłem zajęty wojskiem - odparł książę - więc nie mogłem odwiedzać cię...


- To prawda!... - odparła gniewnie Kama. - Byłeś wczoraj pod moim gankiem, a następnie poszedłeś ku czeladniej izbie, gdzie mieszka ta Żydówka... Chciałeś mi pokazać...


- Dość! - przerwał następca. - Nie byłem ani pod gankiem, ani pod izbą. Jeżeli więc zdawało ci się, iż widziałaś mnie, to znaczy, że twój kochanek, ten nikczemny Grek, nie tylko nie opuścił Egiptu, ale nawet śmie krążyć po moim ogrodzie...


    Fenicjanka słuchała go przerażona.


- O Astoreth!... - krzyknęła nagle - ratuj mnie... O ziemio, ukryj mnie!... Bo jeżeli nędzny Lykon powrócił, grozi mi wielkie nieszczęście...


    Książę roześmiał się, ale już nie miał cierpliwości słuchać biadań eks-kapłanki.


- Zostań w spokoju - rzekł wychodząc - i nie zdziw się, jeżeli w tych dniach przyprowadzą ci twojego Lykona związanego jak szakal. Zuchwalec ten już wyczerpał moją cierpliwość.


    Wróciwszy do siebie, książę wezwał natychmiast Hirama i naczelnika policji w Pi-Bast. Opowiedział im obydwom, że Lykon, Grek, z twarzy podobny do niego, kręci się około pałaców, i rozkazał schwytać go. Hiram przysiągł, że gdy Fenicjanie połączą się z policją, Grek musi wpaść w ich ręce. Ale naczelnik policji począł trząść głową.


- Wątpisz? - spytał go książę.


- Tak, panie. W Pi-Bast mieszka wielu bardzo pobożnych Azjatów, według zdania których kapłanka rzucająca ołtarz zasługuje na śmierć. Jeżeli więc ten Grek zobowiązał się zabić Kamę, oni będą mu pomagali, ukryją go i ułatwią mu ucieczkę.


- Cóż wy na to, książę? - spytał następca Hirama.


- Dostojny naczelnik policji mądrze mówi - odparł starzec.


- Wszakże uwolniliście Kamę od klątwy! - zawołał Ramzes.


- Za Fenicjan - odparł Hiram - ręczę, że nie tkną Kamy i będą ścigali Greka. Ale co zrobić z innymi wyznawcami Astoreth?...


- Ośmielę się mniemać - rzekł naczelnik policji - że tymczasem kobiecie tej nic nie grozi. Gdyby zaś była odważną, moglibyśmy użyć jej do zwabienia Greka i złapania go tu, w p

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP