Faraon (Bolesław Prus) - Tom Pierwszy Rozdział XXXI strona nr 1
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Pierwszy Rozdział XXXI
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
Na drugi dzień rano Tutmozis z wielką świtą oficerów i dworzan złożył wizytę tyryjskiemu księciu i zaprosił go do namiestnika.
W południe przed pałacem zjawił się Hiram w prostej lektyce niesionej przez óśmiu ubogich Egipcjan, którym udzielał jałmużny. Otaczali go znakomitsi kupcy feniccy i ten sam tłum ludu, który co dzień wystawał przed jego domem.
Ramzes z niejakim zdziwieniem przywitał starca, któremu z oczu patrzyła mądrość, a z całej postaci powaga. Hiram miał na sobie biały płaszcz, na głowie złotą obrączkę. Ukłonił się namiestnikowi z godnością i wzniósłszy ręce nad jego głową odmówił krótkie błogosławieństwo. Obecni byli głęboko wzruszeni.
Gdy namiestnik wskazał mu fotel i kazał odejść dworzanom, Hiram odezwał się:
- Wczoraj sługa waszej dostojności, Dagon, powiedział mi, że książę potrzebujesz stu talentów. Zaraz wysłałem moich kurierów do Sabne-Chetam, Sethroe, Pi-Uto i innych miast, gdzie stoją fenickie okręty, ażeby wyładowały wszystek towar. I myślę, że za parę dni wasza dostojność otrzyma tę drobną sumkę.
- Drobna! - przerwał książę ze śmiechem. - Szczęśliwy jesteś, wasza dostojność, jeżeli sto talentów nazywasz drobną sumką.
Hiram pokiwał głową.
- Dziad waszej dostojności - rzekł po namyśle - wiecznie żyjący Ramesses-sa-Ptah zaszczycał mnie swoją przyjaźnią; znam też jego świątobliwość waszego ojca (oby żył wiecznie!) i nawet sprobuję złożyć mu hołd, jeżeli będę dopuszczony...
- Skądże ta wątpliwość?... - przerwał książę.
- Są tacy - odparł gość - którzy jednych dopuszczają, innych nie dopuszczają do oblicza faraonowego, ale mniejsza o nich... Wasza dostojność nie jesteś temu winien, więc ośmielę się zadać wam jedno pytanie... Jak stary przyjaciel waszego dziada i ojca.
- Słucham.
- Co to znaczy - mówił powoli Hiram - co to znaczy, że następca i namiestnik faraona musi pożyczać sto talentów, gdy jego państwu należy się przeszło sto tysięcy talentów?...
- Skąd?... - zawołał Ramzes.
- Jak to skąd?... Z danin od ludów azjatyckich...
Fenicja winna wam pięć tysięcy, no i ja ręczę, że odda, jeżeli nie trafią się jakieś wypadki... Ale oprócz niej Izrael winien trzy tysiące, Filistyni i Moabici po dwa tysiące, Chetowie trzydzieści tysięcy... Wreszcie nie pamiętam pozycji szczegółowych ale wiem, że ogół wynosi sto trzy czy sto pięć tysięcy talentów Ramzes gryzł wargi; na jego ruchliwej twarzy widać było bezsilny gniew. Spuścił oczy i milczał.
- Więc to prawda... - nagłe westchnął Hiram wpatrując się w namiestnika. - Więc to prawda?... Biedna
Fenicja, ale i Egipt...
- Co mówisz, wasza dostojność? - zapytał książę marszcząc brwi. - Nie rozumiem twoich biadań...
- Książę wiesz, o czym mówię, skoro nie odpowiadasz na moje pytanie - odparł Hiram i powstał, jakby z zamiarem odejścia. - Mimo to... nie cofnę obietnicy... Będziesz, książę, miał sto talentów.
Nisko ukłonił się, lecz namiestnik zmusił go do zajęcia miejsca.
- Wasza dostojność ukrywasz coś przede mną - rzekł głosem, w którym czuć było obrazę. - Chcę, ażebyś mi wytłomaczył: jaka to bieda grozi Fenicji czy Egiptowi...
- Nie wiedziałżebyś o tym, wasza dostojność? - pytał Hiram z wahaniem.
- Nic nie wiem. Spędziłem przeszło miesiąc w świątyni.
- Właśnie tam można było dowiedzieć się o wszystkim...
- Wasza dostojność mi powiesz! - zawołał namiestnik uderzając pięścią w stół. - Nie lubię, ażeby bawiono się moim kosztem...
- Powiem, jeżeli wasza dostojność dasz mi wielkie przyrzeczenie, że nie zdradzisz się przed nikim. Chociaż... nie mogę uwierzyć, aby księcia, następcy, nie zawiadomiono o tym!...
- Nie ufasz mi? - zapytał zdumiony książę.
- W tej sprawie żądałbym przyrzeczenia od samego faraona - odparł Hiram stanowczo.
- A więc... przysięgam na mój miec
następna strona
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|