Monachomachia (Ignacy Krasicki) - Pieśń czwarta strona nr 2
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Monachomachia - Ignacy Krasicki / Pieśń czwarta
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
poprzednia strona
z krzesła się był ruszył. Wtem natężywszy figurę opasłą, Gdy o dyspucie nikt dobrze nie tuszył, Dwóch jubilatów tak okrutnie wrzasło, Że się dźwięk trąbów i kotłów zagłuszył. Wezdrgnął się doktor i zatrząsł gmach cały; Echa okropny odgłos powtarzały.
Upuścił kielich, który w ręku trzymał Pijąc za zdrowie wicesgerentowej Piękny Hijacynt, co się właśnie zżymał I już zdobywał na komplement nowy. Skoczył brat Czesław, lecz go nie utrzymał; Oblało wino żużmant parterowy, Żużmant - ozdoba dubieńskich kontraktów, Zysk nieśmiertelny z fałszowanych aktów.
Wtenczas gdy złością uwiedzione mnichy Jęli się nagle do uczonej broni, Hijacynt, miły, łagodny i cichy, Porzuca bitwę i od wojny stroni. Słodkie rozmowy przerywały śmiechy; Zegar zbyt prędko bieży, prędko dzwoni: Płyną szczęśliwe w zaciszy momenta, Wesół Hijacynt, dewotka kontenta.
Postać jej wdzięczna, oczy, choć spuszczone, Przecież niekiedy błyszczą się jaskrawie; Choć w świętej mowie, akcenta pieszczone; Krył się subtelny kunszt w skromnej postawie. Westchnienia, wolnym jękiem przewleczone, Umiała mieścić w niewinnej zabawie, Muszki z różańcem, wachlarz przy gromnicy, Przy Hipolicie - Głos synogarlicy.
Już przeszedł rozdział upiorów i strachów, Dezyderosa i matki d'Agreda; Już się wytoczył dyskurs z miejskich gmachów I okolicom już pokoju nie da; Żarliwość, pełna skutecznych zamachów, Wojnę występkom ludzkim wypowiada, A gromiąc w innych grzechy nieostrożnie, Z cicha kaleczy, zabija pobożnie.
W tym świętym dziele wrzask je nagły zastał, Wrzask popędliwy, okropny i srogi: Po wdzięcznej chwili czas ponury nastał; Piękny Hijacynt, pełen trosk i trwogi, Słysząc, że odgłos coraz bardziej wzrastał, Porzuca wszystko, bierze się do drogi. Darmo dewotka i płacze, i prosi, Darmo brat Czesław butelkę przynosi.
Trzykroć się ku drzwiom alkierza potoczył, Trzykroć go miła ręka zatrzymała; Wyrwał się wreszcie i przez próg przeskoczył, Padła dewotka i z żalu omdlała. (Brat Czesław flaszkę do kaptura wtroczył) I gdy się wzrusza okolica cała, Przez mostki, kładki, bruki i rynsztoki Pędził, gdzie górne niosły go wyroki.
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|