Pieśń o Rolandzie (Tłumaczenie: Tadeusz Żeleński (Boy)) - XCV strona nr 1Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-bookówZapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Jest tam jeden król, na imię ma Korsalis. Przybył z Barbarii, z dalekiej ziemi. Krzyczy na innych Saracenów: "Możemy łacno wygrać tę bitwę; Francuzów jest tak mało, możemy gardzić nimi: Karol nie ocali ani jednego! Oto dzień, w którym trzeba im umrzeć!" Usłyszał to arcybiskup Turpin. Nie ma pod słońcem człowieka, którego by bardziej nienawidził. Spina konia złotymi ostrogami i mężnie zrywa się, aby go ugodzić. Skruszył mu tarczę, rozpruł pancerz, wbił mu w ciało swoją wielką kopię; przyciska mocno, potrząsa nim, zdziera z konia i wali go trupem na ziemię. Patrzy na ziemię, widzi leżącego zdrajcę. Nie omieszka pogwarzyć z nim trochę: "Poganinie, synu niewolnika, zełgałeś! Karol, mój pan, zawsze może nas ocalić; nasi Francuzi nie mają serca do ucieczki, a waszych kompanów osądzimy tutaj. Powiem wam nowinę: trzeba wam ponieść śmierć. Bijcie, Francuzi! Niech żaden się nie zapomina! Pierwszy cios jest nasz, Bogu za niego chwała! Krzyczy: "Montjoie!", aby zostać panem pola. | ||
Centrum ogrodowe Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP |