Pan Jowialski (Aleksander Fredro) - AKT TRZECI strona nr 1
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Pan Jowialski - Aleksander Fredro / AKT TRZECI
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
SCENA PIERWSZA
SZAMBELAN sam Szambelan siedzi przy stoliku, na którym leży kilka patyków, i nucąc, jeden struże, potem przymierza do już ustruganego. Jeszcze trzeba strugać, (nuci i struże; po krótkim milczeniu) Gruby można zestrugać, ale cienki, zje kaduka, kto grubszym zrobi! (po krótkim milczeniu, rozśmiawszy się) Pewnie, że nikt nie potrafi. (po krótkim milczeniu) Z tego by nawet można przysłowie wymyśleć, na przykład: Łatwo grubemu kijkowi... Nie! - Łatwiej cienki... źle! - Gruby cienkiego kijka... Nie, nie! - Łatwo kijek grubowego... Bodaj cię! Z grubego na gruby... czy kaduk nadal, (śmieje się) ani rusz! (przymierza patyki) Tymczasem dość będzie.
SCENA DRUGA Szambelan, Helena.
Helena wchodzi zamyślona i rzuca okiem, jakby kogo szukała, potem, oparłszy się na poręczy krzesła, patrzy na robotę ojca. HELENA po krótkim milczeniu Co to będzie, mój ojcze?
SZAMBELAN Klatka, moja córko.
HELENA Byłabym nie zgadła.
SZAMBELAN Tak będzie cztery kijki jak słupki - rozumiesz? A tu dwa - rozumiesz? A tu pręciki - rozumiesz?
HELENA Teraz rozumiem.
SZAMBELAN To dla tych kanarków, co to jeden z czubkiem, drugi z ciemną łatką. Wiesz?
HELENA Wiem.
SZAMBELAN Co teraz wiszą nad moim łóżkiem.
HELENA To będzie bardzo ładne.
SZAMBELAN zawsze strużąc i przymierzając Zobaczysz, jak skończę.
HELENA po krótkim milczeniu Pan Janusz nie potrafiłby tego.
SZAMBELAN Wierzę.
HELENA Nie cierpi ptaszków.
SZAMBELAN Gbur.
HELENA On nawet nie rozpozna gila od szczygła.
SZAMBELAN Cymbał.
HELENA Prawda, kochany ojcze, że ja nie pójdę za niego?
SZAMBELAN Nie pójdziesz, nie pójdziesz, jak tylko nie zechcesz, już ci raz powiedziałem - a co powiem, tom powiedział. Helena chce go w rękę pocałować. Czekaj no! bo sobie popsuję.
HELENA po krótkim milczeniu Czy długo tu zabawi pan Ludmir?
SZAMBELAN Zapewne parę dni albo parę tygodni.
HELENA Parę tygodni.
SZAMBELAN Cieszy cię to?
HELENA przynajmniej nie smuci.
SZAMBELAN przypatrując się swojemu kijkowi Jeszcze nie oskrobany.
HELENA "Nie oskrobany"! Nieokrzesany, chcesz mówić, to jest - zanurzony jeszcze w nocy nieukształcenia? Ach, nie, drogi ojcze! Jego uczucia już przechodzą w idealizm, dźwięki jego duszy są tak czyste, tak lube, iż mimowolnie słuch zachwycony pociągają za sobą.
SZAMBELAN Ty mówisz o Ludmirze?
HELENA Tak jest.
SZAMBELAN Bo ja mówiłem o kijku, (po krótkim milczeniu) Podoba ci się więc?
HELENA Kijek?
SZAMBELAN Ludmir.
HELENA Komuż, posiadającemu wyższe pojęcie dobrego, nie podobałby się taki człowiek?
SZAMBELAN To idź za niego.
HELENA Żartujesz, kochany ojcze.
SZAMBELAN Dlaczego żartuję?
HELENA Nie wiemy, kto on jest.
SZAMBELAN Prawda, nie wiemy.
HELENA Ale możemy się dowiedzieć.
SZAMBELAN Nic łatwiejszego.
HELENA Starać się będę poznać go dokładnie.
SZAMBELAN Staraj się, moja córko, dokładnie.
HELENA Powierzchowność ma ujmującą.
SZAMBELAN W samej rzeczy, ma powierzchowność.
HELENA Gdyby chciał odjeżdżać, nie pozwolisz na to; prawda, ojcze?
SZAMBELAN Nie pozwolę! na żaden sposób.
HELENA Będzie uciechą całego domu.
SZAMBELAN Nic z niego nie będzie - hm, hm!...
HELENA A to dlaczego?
SZAMBELAN W jednym końcu nadpsuty - patrz! Pokazuje strugany kijek.
HELENA Łatwo o inny.
SZAMBELAN Łatwiej grubego kijka, który... tak, łatwiej gruby... Gdzież idziesz?
HELENA Przejdę się po ogrodzie.
SZAMBELAN Idź, moja Helusiu, przyślę ci Ludmira, jak go zobaczę. Helena odchodzi w lewe drzwi.
SZAMBELAN sam Oho, ho!... Inaczej tu trzeba wziąść się d
następna strona
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|