Pan Jowialski (Aleksander Fredro) - AKT DRUGI strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Pan Jowialski - Aleksander Fredro / AKT DRUGI

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


SCENA PIERWSZA

Pan Jowialski, Janusz, Szambelan po prawej stronie, w rzędzie. Pani Jowialska, Szambelanowa po lewej siedzą. Helena za nimi przy stoliku, z książką w ręku, Ludmir w środku w głebi śpi, na znak leżąc na kanapie.
Wszyscy w kaftanach tureckich. Czas jakiś milczenie - na migi rozmawiają i poprawiają swoje ubiory.

LUDMIR
ziewa głośno i przeciągając się
Tom się wyspał, jaż mi w nosie wierci - oczów otworzyć nie mogie - musi już być het z południa, (ziewa) Austeryja jak się patrzy, me ma co mówić, dobrze-em sy dzień przepędziuł. Wypiułem coś grubo; ba, nie bardzo; na trzech: dwie kwarty wódki, (zadziwienie wszystkich wzrastające) garniec miodu, dwa garce piewa i więcej nic... Ba, prawda: kwartę krupniczku.
Ziewa.

P. JOWIALSKI
na stronie
Niechże go Bóg ma w swojej opiece!

LUDMIR
Grześku! Jaśku! a co? Wy spicie jeszcze, basałyki!
Ty spogląda na bok, a postrzegłszy siedzących, siada. Wszyscy wstają i kłaniają się nisko. Ludmir przeciera oczy, wstając i patrząc wkoło i na siebie:
Ja bo taki nie śpię, patrzam się oczami, (zdejmując turban) Moi państwo wielmożni... Czy ja... czy wy państwo?... Bo... niech mnie siarczyste pioruny... ja bo nic nie wiem, co to jest...
Śmiech ciągły, ale tajony mężczyzn, czasem i kobiet, w ciągu sceny.

MĘŻCZYŹNI
kłaniając się
Najjaśniejszy panie!

LUDMIR
A państwo sy drwicie ze mnie!

JANUSZ
Jesteśmy twoi najuniżeńsi słudzy i podnóżki.

SZAMBELAN
Najniższe podnóżki, dobrze mówi pan...

P. JOWIALSKI
Pst!... Cóż raczysz rozkazać, najjaśniejszy panie?

LUDMIR
Ta bójcie się Boga, ja nie pan!

JANUSZ
Zapewne sen jakiś trapiący odurzył waszą sułtańską mość.

LUDMIR
Przepraszam pana, ja nie miałem żadnego trapiącego snu, mnie się śniło tylko, z respektem mówiąc, dużo osłów, całe stado - a jeden z figlów na mnie wyskoczył, a ja go kijem sparzyłem - a więcej nic.

Helena śmieje się,

P. JOWIALSKI
Sen mara, Bóg wiara - najjaśniejszy panie.

LUDMIR
Ale bo nie jestem żadny pan, proszę, ta suplikuję jegomościów i jejmościanek. A ja jestem lgnac Kurek, szwiec. A byłem sy we Lwowie w terminie, u majstra... ba, nie u majstra, bo pomarł, tylko taki terminowałem u majstrowy na Horoszczyznie. pod numerem sto jeden i trzy, kole szynku pana Mikołaja. (do starej Jowialski) Jejmoscunia znają?

P. JOWIALSKA
przestraszona
Co? co? (przechodząc do męża) Panie Jowialski...

P. JOWIALSKI
Cichoże!

JANUSZ
Wszystko to sen, najjaśniejszy panie.

LUDMIR
A teraz szedłem na wędrówkę, w dalekie drogie, na Węgry. A mój pas w tłumoczek-em sy schował, jak się patrzy - i jak sy teraz przypominam, byłem gdzieś, hej w ogrodzie, w gienstwinie położyłem mój tłumoczek. (do Szambelanowej) Jejmoscunia nie widzieli?

SZAMBELANOWA
Nie widziałam. Rien` du tout.

P. JOWIALSKI
Najjaśniejszy panie, pozwól, abym powiedział bajkę.

LUDMIR
Powiedzcie mi lepiej prawdę jak bajkę, mój stary jegomościuniu, bo ja nie wiem, co się ze mną dzieje. - A mnie się wszycko widzi, że ja zwaryjował i że (oglądając się) jestem u Pijarów, na górze, w szpitalu waryjatów.

SZAMBELAN
Tam do kata!

JANUSZ
Jesteś, panie, między swymi.

LUDMIR
A to ja waryjat?

P. JOWIALSKI
na stronie
Niedźwiedź acz głaśnie, to w krzyżach trzaśnie.

LUDMIR
A, moi państwo, powiedzcieże mi, gdzie jestem.

JANUSZ
Kiedy taka wola najjaśniejszego sułtana żarty sobie stroić z wiernych swoich sług i poddanych i pytać się o to, co mu aż nadto dobrze jest wiadomo, wiec odpowiadać musze. Jesteś, panie, w swoim królestwie.

LUDMIR
W moim? A są w nim ludzie?

SZAMBELAN
urażony
Jegomość i ja - przecie nie jakowe zwierzęta...

P. JOWIALSKI
Ciszej, ciszej.

LUDMIR
A jak się zowie to królestwo?

JANUSZ
Tambambuktuhan.

LUDMIR
Tambamban... to żaden uczciwy człowiek tego nie

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP