Pieśń Świętojańska o Sobótce (Jan Kochanowski)

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Pieśń Świętojańska o Sobótce - Jan Kochanowski /

Gdy słońce Raka zagrzewa,

A słowik więcej nie spiewa,

Sobótkę, jako czas niesie,

Zapalono w Czarnym Lesie.

      Tam goście, tam i domowi

Sypali się ku ogniowi;

Bąki za raz troje grały

A sady się sprzeciwiały.

      Siedli wszyscy na murawie;

Potym wstało sześć par prawie

Dziewek jednako ubranych

I belicą przepasanych.

      Wszytki spiewać nauczone,

W tańcu także niezganione;

Więc koleją zaczynały,

A pierwszej tak począć dały:





Panna I



      Siostry, ogień napalono

I placu nam postąpiono;

Czemu sobie rąk nie damy,

A społem nie zaśpiewamy?

      Piękna nocy, życz pogody,

Broń wiatrów i nagłej wody;

Dziś przyszedł czas, że na dworze

Mamy czekać ranej zorze.

      Tak to matki nam podały,

Samy także z drugich miały,

Że na dzień świętego Jana

Zawżdy sobótka palana.

      Dzieci, rady mej słuchajcie,

Ojcowski rząd zachowajcie:

Święto niechaj świętem będzie,

Tak bywało przed tym wszędzie.

Święta przed tym ludzie czcili,

A przedsię wszytko zrobili;

A ziemia hojnie rodziła,

Bo pobożność Bogu miła.

      Dziś bez przestanku pracujem

I dniom świętym nie folgujem:

Więc też tylko zarabiamy,

Ale przedsię nic nie mamy.

      Albo nas grady porażą,

Albo zbytnie ciepła każą;

Co rok słabsze urodzaje,

A zła drogość za tym wstaje.

      Pracuj we dnie, pracuj w nocy,

Prózno bez Pańskiej pomocy;

Boga, dzieci, Boga trzeba,

Kto chce syt być swego chleba.

      Na tego my wszytko włóżmy,

A z sobą sami nie trwóżmy;

Wrócąć się i dobre lata,

Jeszczeć nie tu koniec świata.

      A teraz ten wieczór sławny

Święćmy jako zwyczaj dawny,

Niecąc ognie do świtania,

Nie bez pieśni, nie bez grania!





Panna II



      To moja nawiętsza wada,

Że tańcuję barzo rada;

Powiedzcież mi, me sąsiady,

Jest tu która bez tej wady?

      Wszytki mi się uśmiechacie,

Podobno ze mną trzymacie;

Postępujmyż tedy krokiem,

Aleć nie masz jako skokiem.

      Skokiem taniec nasnadniejszy,

A tym jeszcze pochodniejszy,

Kiedy w bęben przybijają,

Samy nogi prawie drgają.

      Teraz masz czas, umiesz li co,

Mój nadobny bębennico!

Wszytka tu wieś siedzi wkoło,

A w pośrzodku samo czoło.

Żeby też tu ta nie była,

Która twemu sercu miła?

Każesz li, wierzyć będziemy,

Aleć insze rozumiemy.

      Pomóż oto dobrej rzeczy,

A nasz taniec miej na pieczy;

Owa najdziesz i w tym rzędzie,

Coć za wszytki płatna będzie.

      Ja się nie umiem frasować,

Toż radzę drugim zachować;

Bo w trosce człowiek zgrzybieje

Pierwej, niż się sam spodzieje.

      Ale gdzie dobra myśl płuży,

Tam i zdrowie lepiej służy;

A choć drugi zajdzie w lata,

I tak on ujdzie za swata.

      Za mną, za mną, piękne koło,

Opiewając mi wesoło!

A ty się czuj, czyja kolej,

Nie masz li mię wydać wolej!





Panna III



      Za mną, za mną, piękne koło,

Opiewając mi wesoło!

Czuję się, że moja kolej,

A ja nie mam wydać wolej.

      Sam ze wszytkiego stworzenia

Człowiek ma śmiech z przyrodzenia;

Inszy wszelaki źwierz niemy

Nie śmieje się, jako chcemy.

      Nie ma w swym szaleństwie miary,

Kto gardzi Pańskimi dary;

A bodaj miał płakać siła,

Komu dobra myśl niemiła.

Śmiejmy się! Czy nie masz czemu?

Śmiejże się przynamniej temu,

Że, nie mówiąc nic trefnego,

Chcę po was śmiechu śmiesznego.

      Wystąp' t

następna strona





Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP