Pan Wołodyjowski (Henryk Sienkiewicz) - Rozdział XXXIX strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Pan Wołodyjowski - Henryk Sienkiewicz / Rozdział XXXIX

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


Azja przysunął swego konia do dzianeta Basi tak blisko, że niemal strzemieniem dotknął jej strzemienia, i jeszcze kilkanaście kroków jechał w milczeniu. Przez ten czas starał się uspokoić do reszty i dziwił się, dlaczego ten spokój z takim wysiłkiem mu przychodzi, skoro Basię miał w ręku, skoro nie było już żadnej siły ludzkiej, która zdołałaby była mu ją odjąć. Ale on sam nie wiedział, że w duszy jego, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu i mimo przeciwnej oczywistości, tliła jakaś skra nadziei, że pożądana niewiasta odpowie mu wzajemnością. Jeśli zaś ta nadzieja była słaba, to natomiast pragnienie, aby to się stało, było tak silne, że potrząsało nim jak febra. Nie otworzy ta pożądana rąk, nie rzuci mu się w ramiona, nie powie tych słów, o których śnił po nocach całych: "Azja, jam twoja !" - nie zawiśnie ustami na jego ustach - o tym wiedział... Ale jak przyjmie jego słowa? Co powie? Czy straci czucie wszelkie, jak gołąb w pazurach drapieżnika, i pozwoli mu się tak chwycić, jak właśnie gołąb bezradny oddaje się jastrzębiowi? Czy będzie żebrać o miłosierdzie łzami, czy krzykiem przestrachu napełni tę pustynię? Czy stanie się od tego wszystkiego coś więcej, czy coś mniej?...


      Takie pytania wichrzyły się w głowie Tatara. A przecie przyszedł czas, w którym trzeba odrzucić udawanie, pozory i pokazać jej prawdziwą, straszną twarz... Ot, strach! ot, niepokój! ot, chwila jeszcze - i spełni się wszystko !


      Wreszcie jednak ta duszna trwoga poczęła zmieniać się w Tatarze w to, w co zmienia się najczęściej trwoga dzikiego zwierzęcia, to jest we wściekłość... I począł się sam podniecać tą wściekłością. "Cokolwiek się stanie - pomyślał - ona moja, moja cała jest i moja będzie dziś jeszcze, i moja będzie jutro, a potem już nie wrócić jej do męża, jeno iść za mną..."


      Na tę myśl dzika radość porwała go za włosy i nagle ozwał się głosem, który jemu samemu wydał się obcy:


- Wasza miłość nie znała mnie dotąd!...


- W tej mgle tak się waści głos zmienił - odrzekła nieco niespokojnie Basia - iż istotnie zdaje mi się, że kto inny mówi.


- W Mohilowie wojsk nie ma, w Jampolu nie ma, w Raszkowie nie ma ! Ja tu jeden pan !... Kryczyński, Adurowicz i owi inni - raby moje, bo ja kniazia, ja władyki syn - ja im wezyr, ja im murza najwyższy, ja im wódz, jako Tuhaj-bej był wódz - ja im chan, ja jeden mam siłę, wszystko tu w mocy mojej...


- Czemu zaś waćpan to mówisz?


- Wasza miłość nie znała mnie dotąd... Raszków już niedaleko... Ja chciał hetmanem tatarskim być i Rzeczypospolitej służyć, ale pan Sobieski nie dozwolił... Nie być mi dłużej Lipkiem, nie służyć pod niczyją komendą, jeno samemu wielkie czambuły wodzić, na Dorosza albo na Rzeczpospolitą, jak wasza miłość chcesz, jak wasza miłość. rozkażesz!...


- Jak ja rozkażę?... Azja, co z tobą?


- To ze mną, że tu wszyscy moje raby, a jam twój rab! Co mnie hetman! Pozwolił czy nie pozwolił! Słowo, wasza miłość, rzeknij, a ja waszej miłości Akerman pod nogi położę i Dobrudżę położę- i te ordy, które tu ałusy mają - i te, które w Dzikich Polach koczują - i te, co wszędy tu w zimownikach leżą, będą raby twoje, jako ja twój rab!... Każesz - chana krymskiego nie usłucham i sułtana nie usłucham, i mieczem ich będę wojował, i pomoc Rzeczypospolitej dam, i nową ordę w tych stronach założę, a nad nią ja będę chanem, a nade mną ty będziesz jedna, tobie jednej będę pokłony bił, twojej łaski i zmiłowania prosił!


      To rzekłszy przechylił się na kulbace i porwawszy wpół przerażoną i jakoby ogłuszoną słowami jego niewiastę, tak dalej mówił prędkim, chrapliwym głosem :


- Zaliś nie widziała, żem ja cię jedną miłował!... A nacierpiał się!... Ja cię i tak wezmę!... Ty moja już i będziesz moja !... Nikt cię tu nie wyrwie z moich rąk! Ty moja! ty moja! ty moja!


- Jezus, Maria ! - zawołała Basia.


      Lecz on ją cisnął tak w rami

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP