Lalka (Bolesław Prus) - Tom Trzeci "W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy" strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Lalka - Bolesław Prus / Tom Trzeci "W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy"

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


Doktór siedział przy lampie z zieloną umbrelką i pilnie przeglądał stos papierów.


- Cóż - spytał Rzecki - znowu doktór pracuje nad włosami?...


Phi! co za mnóstwo cyfr... Jak sklepowe rachunki.


- Bo też to są rachunki z waszego sklepu i waszej spółki - odparł Szuman.


- A pan skąd je masz?


- Mam tego dosyć. Szlangbaum namawia mnie, ażebym mu powierzył mój kapitał. Ponieważ wolę mieć sześć tysięcy aniżeli cztery tysiące rocznie, więc jestem gotów wysłuchać jego propozycji. Ale że nie lubię działać na ślepo, więc zażądałem cyfr. No, i jak widzę, zrobimy interes.


Rzecki był zdumiony.


- Nigdy nie myślałem - rzekł - ażebyś pan zajmował się podobnymi kwestiami.


- Bom był głupi - odparł doktór wzruszając ramionami.- W moich oczach Wokulski zrobił fortunę, Szlangbaum robi ją, a ja siedzę na paru groszach jak kamień na miejscu. Kto nie idzie naprzód, cofa się.


- Ależ to nie pańska specjalność zbijanie pieniędzy!...


- Dlaczego nie moja? Nic każdy może być poetą albo bohaterem, ale każdy potrzebuje pieniędzy - mówił Szuman. - Pieniądz jest spiżarnią najszlachetniejszej siły w naturze, bo ludzkiej pracy. On jest sezamem, przed którym otwierają się wszystkie drzwi, jest obrusem, na którym zawsze można znaleźć obiad, jest lampą Aladyna, za której potarciem ma się wszystko, czego się pragnie. Czarodziejskie ogrody, bogate pałace, piękne królewny, wierna służba i gotowi do ofiar przyjaciele, wszystko to ma się za pieniądze...


Rzecki przygryzł wargi.


- Nie zawsze - rzekł - byłeś pan tego zdania.


- Tempora mutantur et nos mutamur in illis - spokojnie odpowiedział doktór. - Dziesięć lat zmarnowałem na badaniu włosów, wydałem tysiąc rubli na druk broszury o stu stronicach i... pies nie wspomniał ani o niej, ani o mnie. Sprobuję dziesięć następnych lat poświęcić operacjom pieniężnym i jestem z góry pewny, że mnie będą kochać i podziwiać. Byłem otworzył salon i kupił ekwipaż...


Chwilę milczeli nie spoglądając na siebie. Szuman był pochmurny, Rzecki prawie zawstydzony.


- Chciałbym - odezwał się nareszcie - pogadać z panem o Stachu...


Doktór niecierpliwie odsunął od siebie papiery.


- Co ja mu pomogę - mruknął. - To nieuleczony marzyciel, który już nie odzyska rozsądku. Fatalnie posuwa się do ruiny materialnej i moralnej, tak jak wy wszyscy i cały wasz system.


- Jaki system?..


- Wasz, polski system...


- A co doktór postawisz na jego miejsce?


- Nasz, żydowski...


Rzecki aż podskoczył na krześle.


- Jeszcze miesiąc temu nazywałeś pan Żydów parchami?...


- Bo oni są parchy. Ale ich system jest wielki: on triumfuje, kiedy wasz bankrutuje.


- A gdzież on siedzi, ten nowy system?


- W umysłach, które wyszły z masy żydowskiej, ale wzbiły się do szczytów cywilizacji. Weź pan Heinego, Börnego, Lassalle'a, Marksa, Rotszylda, Bleichrödera, a poznasz nowe drogi świata. To Żydzi je utorowali: ci pogardzani, prześladowani, ale cierpliwi i genialni.


Rzecki przetarł oczy; zdawało mu się, że śni na jawie. Wreszcie rzekł po chwili:


- Wybacz, doktór, ale... czy pan nie żartujesz ze mnie?... Pół roku temu słyszałem od pana coś zupełnie innego...


- Pół roku temu - odparł rozdrażniony Szuman - słyszałeś pan protesty przeciw starym porządkom, a dziś słyszysz nowy program. Człowiek nie jest ostrygą, która tak przyrasta do swojej skały, że dopiero trzeba ją nożem odrywać. Człowiek patrzy dokoła siebie, myśli, sądzi i w rezultacie odpycha dawne złudzenia przekonawszy się, że są złudzeniami... Ale pan tego nie pojmujesz ani Wokulski... Wszyscy bankrutujecie, wszyscy... Całe szczęście, że wasze miejsca zajmują świeże siły.


- Nic pana nie rozumiem.


- Zaraz mnie pan zrozumiesz - prawił doktór gorączkując się coraz mocniej. - Weź pan rodzinę Łęckich, co oni robili? Trwonili majątki: trwonił dziad, ojciec i syn, któremu w rezultacie zostało trzyd

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP