Faraon (Bolesław Prus) - Tom Drugi Rozdział LXIV strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Drugi Rozdział LXIV

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


Dwunastego Paofi z różnych świątyn egipskich rozeszły się niepokojące wieści.


    W ciągu paru dni ostatnich w świątyni Horusa wywrócił się ołtarz, w świątyni Izydy posąg bóstwa płakał. Zaś u Amona tebańskiego i u grobu Ozirisa w Denderach wypadły bardzo złe wróżby. Z nieomylnych oznak wywnioskowali kapłani, że Egiptowi grozi jakieś wielkie nieszczęście jeszcze przed upływem miesiąca.


    Skutkiem tego arcykapłani Herhor i Mefres nakazali procesje dokoła świątyń i składanie ofiar w domach.


    Zaraz nazajutrz, trzynastego Paofi, odbyła się w Memfis wielka procesja: bóg Ptah wyszedł ze swojej świątyni, a bogini Izyda ze swojej. Oba bóstwa podążały ku środkowi miasta, w bardzo nielicznym gronie wiernych, przeważnie kobiet. Musiały jednak cofnąć się: mieszczanie bowiem egipscy drwili z nich, a innowiercy posunęli się do rzucania kamieni na święte łodzie bogów.


    Policja wobec tych nadużyć zachowała się obojętnie, a nawet niektórzy jej członkowie przyjęli udział w nieprzystojnych żartach. Od południa zaś jacyś nieznani ludzie zaczęli opowiadać tłumom, że stan kapłański nie pozwala na żadne ulgi dla pracujących i chce podnieść bunt przeciw faraonowi.


    Ku wieczorowi pod świątyniami zbierały się gromadki robotników z gwizdaniem i złorzeczeniami na kapłanów. Jednocześnie ciskano kamienie do bram, a jakiś zbrodniarz publicznie odbił nos Horusowi pilnującemu swojej świątyni.


    W parę godzin po zachodzie słońca zebrali się arcykapłani i ich najwierniejsi stronnicy w świątyni Ptah. Był dostojny Herhor, Mefres, Mentezufis, trzech nomarchów i najwyższy sędzia z Tebów.


- Straszne czasy! - odezwał się sędzia. - Wiem z pewnością, że faraon chce podburzyć motłoch do napadu na świątynie...


- Słyszałem - odezwał się nomarcha Sebes - że wysłano rozkaz do Nitagera, ażeby przybiegł czym prędzej z nowymi wojskami, jakby już i tych nie było dosyć!...


- Komunikacja między Dolnym i Górnym Egiptem przecięta od wczoraj - dodał nomarcha Aa. - Na gościńcach stoi wojsko, a galery jego świątobliwości rewidują każdy statek płynący Nilem...


- Ramzes XIII nie jest "świątobliwością" - wtrącił oschle Mefres - gdyż nie otrzymał koron z rąk bogów.


- Wszystko to byłyby drobiazgi - odezwał się najwyższy sędzia. - Gorszą jest zdrada... Mam poszlaki, że wielu młodszych kapłanów sprzyja faraonowi i o wszystkim donosi mu...


- Są nawet tacy, którzy podjęli się ułatwić wojsku zajęcie świątyń - dodał Herhor.


- Wojsko ma wejść do świątyń?!... - zawołał nomarcha Sebes.


- Taki ma przynajmniej rozkaz na dwudziestego trzeciego - odparł Herhor.


- I wasza dostojność mówisz o tym spokojnie?... - zapytał nomarcha Ament.


    Herhor wzruszył ramionami, a nomarchowie zaczęli spoglądać po sobie.


- Tego już nie rozumiem! - odezwał się prawie z gniewem nomarcha Aa. - Świątynie mają zaledwie kilkuset żołnierzy, kapłani zdradzają, faraon odcina nas od Tebów i podburza lud, a dostojny Herhor mówi o tym, jakby nas zapraszał na ucztę... Albo brońmy się, jeżeli jeszcze można, albo...


- Poddajmy się jego świątobliwości?... - spytał ironicznie Mefres. - Na to zawsze będziecie mieli czas!...


- Ale my chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o środkach obrony... - rzekł nomarcha Sebes.


- Bogowie ocalą swoich wiernych - odpowiedział Herhor.


    Nomarcha Aa załamał ręce.


- Jeżeli mam otworzyć moje serce, to i mnie dziwi wasza obojętność - odezwał się najwyższy sędzia. - Prawie całe pospólstwo jest przeciw nam...


- Pospólstwo, jak jęczmień na polu, idzie za wiatrem - rzekł Herhor.


- A wojsko?...


- Któreż wojsko nie upadnie przed Ozirisem?


- Wiem - przerwał niecierpliwie nomarcha Aa - ale nie widzę ani Ozirisa, ani tego wiatru, który do nas zwróci pospólstwo... Tymczasem faraon już dziś przywiązał ich do siebie obietnic

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP