Faraon (Bolesław Prus) - Tom Drugi Rozdział LVI strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Faraon - Bolesław Prus / Tom Drugi Rozdział LVI

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


Około dziesiątej wieczór stanął przed panem Hiram odziany w ciemną szatę memfijskiego przekupnia.


- Czegóż się tak skradasz wasza dostojność?... - zapytał go niemile dotknięty faraon.- Czyliż mój pałac jest więzieniem albo domem trędowatych?..


- Ach, władco nasz! - westchnął stary Fenicjanin. - Od chwili gdy zostałeś panem Egiptu, zbrodniarzami są ci, którzy ośmielają się widywać ciebie i nie zdawać sprawy z tego, o czym raczysz mówić...


- Przed kimże to musicie powtarzać moje słowa?... - spytał pan.


    Hiram podniósł oczy i ręce do góry.


- Wasza świątobliwość znasz swoich wrogów!... - odparł.


- Mniejsza o nich - rzekł faraon. - Wasza dostojność wiesz, po co cię wezwałem? Chcę pożyczyć kilka tysięcy talentów...


    Hiram syknął i tak zachwiał się na nogach, że pan pozwolił mu usiąść w swojej obecności, co było najwyższym zaszczytem.


    Rozsiadłszy się wygodnie i odpocząwszy Hiram rzekł:


- Po co wasza świątobliwość ma pożyczać, kiedy może mieć duże skarby...


- Wiem, gdy zdobędę Niniwę - przerwał faraon. - To dalekie czasy, a pieniądze potrzebne mi są dziś...


- Ja nie mówię o wojnie - odparł Hiram. - Ja mówię o takiej sprawie, która natychmiast przyniesie skarbowi duże sumy i - stały roczny dochód...


- Jakim sposobem?


- Niech wasza świątobliwość pozwoli nam i pomoże wykopać kanał, który by połączył Morze Śródziemne z Morzem Czerwonym...


    Faraon zerwał się z fotelu.


- Żartujesz, stary człowieku?... - zawołał. - Któż taką pracę wykona i kto chciałby narazić Egipt?... Przecie morze zalałoby nas...


- Jakie morze?... Bo chyba ani Czerwone, ani Śródziemne - spokojnie odparł Hiram. - Ja wiem, że egipscy kapłani-inżynierowie badali ten interes i wyrachowali, że to jest bardzo dobry interes, najlepszy w świecie... Tylko oni sami wolą go zrobić, a raczej nie chcą, ażeby zrobił to faraon.


- Gdzie masz dowody? - spytał Ramzes.


- Ja nie mam dowodów, ale ja przyszlę waszej świątobliwości takiego kapłana, który całą sprawę objaśni planami i rachunkiem...


- Kto jest ten kapłan?...


    Hiram zamyślił się i rzekł po chwili:


- Czy mam obietnicę waszej świątobliwości, że o nim nikt nie będzie wiedział oprócz nas?... On wam, panie mój, większe odda usługi aniżeli ja sam... On zna dużo tajemnic i... dużo niegodziwości kapłańskich...


- Przyrzekam - odparł faraon.


- Ten kapłan to jest Samentu... On służy w świątyni Seta pod Memfisem... On jest wielkim mędrcem, tylko potrzebuje pieniędzy i jest bardzo ambitny. A ponieważ arcykapłani poniżają go, więc on mi powiedział, że gdy wasza świątobliwość zechce, to on... to on obali stan kapłański... Bo on wie dużo sekretów... O dużo!..


    Ramzes głęboko zamyślił się. Zrozumiał, że ten kapłan jest wielkim zdrajcą, ale i oceniał, jak ważne może mu oddać usługi.


- Owszem - rzekł faraon - pomyślę o tym Samentu. A teraz na chwilę przypuśćmy, że można zbudować taki kanał: cóż ja będę miał z niego?


    Hiram podniósł lewą rękę i na jej palcach zaczął rachować:


- Przede wszystkim - mówił - Fenicja odda waszej świątobliwości pięć tysięcy talentów zaległych danin...


    Po drugie - Fenicja zapłaci waszej świątobliwości pięć tysięcy talentów za prawo wykonywania robót...


    Po trzecie - gdy zaczną się roboty, będziemy płacili tysiąc talentów rocznego podatku i jeszcze tyle talentów, ile Egipt dostarczy nam dziesiątek robotników.


    Po czwarte - za każdego inżyniera egipskiego damy waszej świątobliwości talent na rok.


    Po piąte - gdy skończą się roboty, wasza świątobliwość odda nam kanał w dzierżawę na sto lat, a my będziemy płacili za to po tysiąc talentów rocznie.


    Czy to są małe zyski?... - spytał Hiram.


- A teraz, a dziś - rzekł

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP