Powrót posła (Julian Ursyn Niemcewicz) - Akt III strona nr 1
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Powrót posła - Julian Ursyn Niemcewicz / Akt III
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
SCENA I Teresa i Agatka
TERESA Powiedasz, że człek, co to przebywał kryjomo, Był to malarz z Warszawy?
AGATKA Tu wszystkim znajomo. Ja sama nie wiedziałam (powiem dzisiaj szczerze), Czemu ten Niemczyk wszystko kreślił po papierze, I gdzie mógł, na waćpannę spozierał ukradkiem; Alić się dowiaduje mój Jakub przypadkiem, Że kochany Szarmantcki sprowadził go skrycie I przyrzekłszy zapłacić pracę należycie, Tajnie portret waćpanny kazał odmalować, Pewnie żeby się potem mógł z nim popisować. Żeby się chwalić.
TERESA na boku Otóż cała moja wina! Otóż, Walery, twoich podejrzeń przyczyna!
AGATKA Nieborak malarz! musiał dni tu kilka stracić, A przy końcu Szarmantcki nie chciał mu zapłacić; Rozgniewany, rzecz całą przed ludźmi powiedział.
TERESA O, niesłuszny Walery! Gdybyś błąd twój wiedział, Anibyś niestałości śmiał mojej wyrzucać, Ani serca czułego na chwilę zasmucać
AGATKA Panna jest, widzę, smutna! Ach, cóż bym nie dała, Gdybym ją choć raz w życiu szczęśliwą widziała!
TERESA Wiem, Agatko, że serce twe dla mnie przychylne, Ale szczęście w tym życiu tak zwodne, tak mylne, Tyle przeszkód dla niego!
SCENA II Ciż sami i Walery
WALERY w głębi teatru Żalem obciążony, Jakże stanę w jej oczach, smutny, obwiniony! Ach, czymże jej zmartwienie potrafię nadgrodzić?
AGATKA na boku Ma przytomność mogłaby ich zgodzie przeszkodzić. do Teresy Panna pozwoli, że tu dłużej nie zostanę, Mam jeszcze dla jejmości obszywać falbanę. Odchodzi
SCENA III Walery, Teresa
TERESA Walery! wieszże błęduú twojego przyczynę, Chceszże dłużej unikać?
WALERY z ogniem Wyznaję mą winę. O, Tereso! miej litość nad smutnym mym stanem: Nie byłem w pierwszym razie czucia mego panem, Gdy mi zdrajca pokazał ten obraz, tak święty. Zadziwieniem, zazdrością i żalem przejęty, Nieszczęśliwy! nie mogłem atoli winować Ciebie; przywykły tylko kochać i szanować, Tłumiąc żal w sercu moim, który mię przenikał, Niespokojny, wejrzeniam twojego unikał. Dziś jedno twoje słowo spokojność mi wraca, Tyle frasunków jeden rzut oka zapłaca. Ach, gdy w sercu nie zgasły cnotliwe płomienie, Łatwo się wraca ufność, łatwe pogodzenie. Zbrodzień, który podstępów śmiał takich się ważyć, Który śmiał moję miłość, twę sławę znieważyć, We krwi swej chyba zmyje urazy nieznośne.
TERESA Nie poszukuj twej krzywdy przez kroki zbyt głośne; Serce moje napełnią niepokojem, trwogą, O prędszą jeszcze zgubę przyprawić nas mogą. Wierz mi, człowiek ten: próżny, zepsuty i hardy, Nie zemsty, ale raczej godzien jesteś pogardy. Corazem nieszczęśliwsza: z ojcem moim zmownie Macocha rękę moją dała nieodzownie. W tym okropnym przymusie jak sobie poradzę? Lub posłuszeństwo, lub też miłość moja zdradzę.
WALERY Miłość z nami, Tereso! ta niech koi trwogę: Mogąż rodziców twoich zakazy zbyt srogie Przymuszać, byś niecnocie oddała twą rękę? Dłużej znosić nie mogąc tak okropną mękę, Pójdę do ojca twego z moimi prośbami, Pójdę i u nóg jego wyznam mu ze łzami Mój stan i moją miłość, i me niepokoje; Powiem, że ciebie kocham, żeś ty bóstwo moje, Ze serca, myśli moich tyś panią jedyną, Ze nieszczęścia naszego stanie się przyczyną, Jeźli trwać dłużej będzie w swojej surowości. A jeźli serce jego przystępne litości, Oddali od obojga ten cios tak głęboki, Zmiękczy się na me prośby, cofnie swe wyroki.
TERESA Bodajbyś mógł go zmiękczyć i mógł go uprosić! Tyś stalszy, mężniej możesz przeciwności znosié Ja pod nimi upadam, biedna i trwożliwa, Wiem tylko, że cię kocham i żem nieszczęśliwa.
SCENA IV Ciż sami i Podkomorzyna
PODKOMORZYNA Smutnymi was, me dzieci kochane, znajduję, I zmartwienia waszego przyczynę zgaduję; To i mnie równie żywo, jak i was, obchodzi.<
następna strona
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|