Powrót posła (Julian Ursyn Niemcewicz) - Akt I strona nr 1
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Powrót posła - Julian Ursyn Niemcewicz / Akt I
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
OSOBY:
Pan Podkomorzy Pani Podkomorzyna Starosta Gadulski - koligat Podkomorzyny Starościna - żona jego z powtórnego małżeństwa Teresa - córka starosty z pierwszego małżeństwa wychowaniu Podkomorstwa Walery - syn Podkomorstwa, amant Teresy Szarmantcki - kawaler modny, zalecający się do Teresy Agatka - pokojowa Podkomorzyny Jakub - lokaj Kozak Szarmantckiego
Scena na wsi u Podkomorstwa Suponuje się , że rzecz się odprawia podczas limity przed zebraniem się nowego wyboru posłów.
SCENA I Jakub i Agatka
JAKUB nakrywając stolik Jejmość panna Agatka niech się trochę krząta. Już to będzie podobno godzina dziesiąta, Śniadanie czy gotowe?
AGATKA Od samego ranka Kłócę się; zwarzyła się dwa razy śmietanka.
JAKUB Żal mi ciebie, Agatko... Jakże się masz? zdrowa?
AGATKA Dziękuję ci; herbata i kawa gotowa, Lecz cóż - Imość śpi, Pan się dopiero przebudził.
JAKUB Pan Starosta ich wczoraj tak do późna znudził. Jak zaczął to o sejmie, to o wojnach bajać , Ze wszystkimi się sprzeczać, wszystkich kłócić, łajać, Gęba się nie zamknęła przez całą wieczerzę, Powywracał butelki, szklanki i talerze, Na ostatek, chociaż mu nikt nie odpowiadał, On jednak, zaperzony, jak gadał, tak gadał; I dopiero, jak postrzegł, że już wszyscy spali, Ze świece gasły, przecież mrucząc, wyszedł z sali I na schodach dokończył ostatka swej mowy. Prawdziwyż to gaduła!
AGATKA Potrzeba zajść w głowy Z takimi natrętami! czyli Boska kara! Prawda, że się wybornie dobrała ta para. Bo i żona Starosty przednia w swym gatunku. Wszystkich znudziła, wzdycha, w ustawnym frasunku, Zawsze narzeka; nie wiem, co siedzi w tej głowie! Bóg dał piękny majątek, honory i zdrowie, A zawsze nieszczęśliwa; we dnie spać się kładzie, A całą noc się tłucze w dzikiej promenadzie Płacze, patrzy na miesiąc, gada do obłoków, Wzywa jakichściś cieniów, jakichściś wyroków. Starosta się z nią żeniąc musiał być szalony. Ach, co to za różnica od nieboszczkiej żony! Już teraz takich nie ma: to, to pani rzadka, Co to za gospodyni, jaka dobra matka! Jak córkę swą kochała!
JAKUB Pewnie, że dzisiejsza Mniej od pierwszej rozsądna, lecz za to modniejsza Byłaby z niej zrobiła pocieszne stworzenie! słychać za teatrum trąbkę myśliwską
AGATKA Ale co to za hałas, co to za trąbienie?
JAKUB To zapewne Szarmantcki wyjeżdża na łowy.
AGATKA Ten sowizdrzał dom cały przewrócić gotowy. Co też on nie wyrabia! gada bez pamięci, Lata z kąta do kąta, wierci się i kręci, Każdą zaczepi. Ja mu nie mogę darować, Wczoraj na schodach chciał mię gwałtem pocałować; Jam się od tej napaści, jak mogła, broniła, Nareszciem go ze złości za włosy chwyciła, Lecz śmiech mię jeszcze bierze: uciekł przelękniony, A w ręku mym się został warkocz przyprawiony. Chcesz, to ja ci daruję tę zdobycz ogromnę.
JAKUB Nie chcę, ja mu kawałka tego nie zapomnę.
AGATKA Nie wiem, dlaczego trzpiot ten u naś przesiaduje. Widzę, że Starościnie bardzo nadskakuje I samemu Staroście; jeśli nie mylę się, To podobno zamyśla o pannie Teresie.
JAKUB Kto? on? niechże Bóg, broni: takowe zamęście Przyniosłoby tej pannie ostatnie nieszczęście. Któż by ją znowu oddał trzpiotowi takiemu?
AGATKA On jej nigdy niegodzien.
JAKUB Dajmy pokój temu, Mówmy raczej o sobie: Agatko kochana! Ja cię kocham, tyś do mnie trochę przywiązana, Znasz mię już ód lat kilku; jestem państwu wierny, Pilny w mych powinnościach, a choć zbiorek mierny, To go pomnoży praca, staranie, a za tym Będzie człowiek szczęśliwym, będzie i bogatym. Prawda, że się w podległym stanie urodziłem, Zawsze jednak poczciwym, rządnym, wiernym byłem.
AGATKA Nie łudziłam się nigdy chciwością majątku, Chcę słuchać mego serca i mego rozsądku; Miałam znaczn
następna strona
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|