Chłopi (Władysław Stanisław Reymont) - Lato Rozdział XII strona nr 1

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Chłopi - Władysław Stanisław Reymont / Lato Rozdział XII

::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::


Już stronami, na piaskach i lżejszych gruntach wychodzono ze sierpem, już nawet kaj niekaj po wyżniach błyskały kosy, ale we wsiach, gdzie były mocniejsze ziemie, dopiero imano się przygotowań i żniwa leda dzień miały się rozpoczynać.

Więc i w Lipcach, jakoś w parę dni po ucieczce Rocha, jęto się ostro sposobić do żniwa, rychtowano na gwałt drabiny i moczono we stawie wozy co barzej rozeschnięte, oprzątano stodoły, że już stojały wywarte na przestrzał, gdzie w cieniach sadów wykręcano powrósła, zaś prawie pod każdą chałupą brząkały rozklepywane kosy, kobiety zwijały się przy pieczeniu chlebów i sposobieniu zapasów, a z tego wszystkiego zrobiło się tylachna skrzętu i rwetesów, że wieś wyglądała jakby przed jakimś wielkim świętem.

A że przy tym zjechało się z drugich wsi sporo narodu, to na drogach i pod młynem wrzało kieby na jarmarku, głównie bowiem ściągali ze zbożem do mielenia, ale jakby na utrapienie, tak mało było wody, że robił tylko jeden ganek, a i to zaledwie się ruchając, czekali jednak cierpliwie swojej kolei, boć każden chciał zemleć jeszcze na żniwa.

Niemało też cisnęło się do młynarzowego domu kupować mąkę, kasze przeróżne, a nawet i po chleb gotowy.

Młynarz leżał chory, ale snadź nic się nie działo bez jego przyzwoleństwa, gdyż krzyknął do żony siedzącej na dworze, pod wywartym oknem:



- A rzepeckim nie dawaj ani za grosz, prowadzali swoje krowy do księżego byka, to niechże im proboszcz zaborguje i co innego.

I nie pomogły żadne prośby ni skamłania, na darmo też wstawiała się za biedniejszymi zaciął się i żadnemu, któren ino wodził krowę na plebanię, nie pozwolił zborgować ani pół kwarty mąki.

- Spodobał im się księży byk, to niech go sobie doją! - wykrzykiwał.

Młynarzowa, też jakoś kwękająca, spłakana i z obwiązaną twarzą, wzruszała ramionami, ale jak mogła, ukradkiem zborgowała niejednemu.

Nadeszła Kłębowa prosząc o pół ćwiartki jaglanej kaszy.

- Płacicie zaraz, to bierzcie, ale na bórg nie dam ani ziarnka...

Zafrasowała się wielce, bo juści, że przyszła bez pieniędzy.

- Tomek z nim trzyma za jedno, to niechaj uprosi o kaszę.

Obraziła się i rzekła wyzywająco:

- Juści, co trzyma z księdzem i trzymał będzie, ale tutaj już więcej jego noga nie postoi.

- Mała szkoda, krótki żal! Sprobujcie mleć gdzie indziej.

Odeszła wielce skłopotana, bo w domu nie było już ani grosza, lecz natknąwszy się na kowalową, siedzącą przed zawartą kuźnią, rozżaliła się przed nią i zapłakała na młynarza.

Ale kowalowa ozwała się z prześmiechem:

- To wam jeno rzeknę, co już niedługie to jego panowanie.

- Hale, a któż to da radę takiemu bogaczowi, kto?

- Jak mu wiatrak postawią pod bokiem, to mu i radę dadzą.

Kłębowa jaże oczy wytrzeszczyła ze zdumienia.

- A mój wiatrak postawi. Co ino poszedł z Mateuszem do boru wybierać drzewo, na Podlesiu będą stawiać kole figury.

- Cie... Michał stawia wiatrak, śmierci bym się prędzej spodziała, no, no. Ale dobrze tak temu zdzierusowi, niech mu kałdun spadnie.

Tak jej ulżyło, że śpieszniej szła ku domowi, ale dojrzawszy Hankę pierącą pod chałupą wstąpiła podzielić się tą niespodzianą nowiną.

Antek majdrował cosik kole woza i posłyszawszy rozmowę rzekł:

- Prawdę wam powiedziała Magda, kowal już kupił od dziedzica dwadzieścia morgów na Podlesiu, zaraz przy figurze, i tam wystawi wiatrak! Młynarz się wścieknie ze złości, ale niech mu rura zmięknie! Tak się już wszystkim dał we znaki, że nikto go nie pożałuje.

- Nie wiecie to niczego o Rochu?

- Nic a nic - odwrócił się od niej jakoś śpiesznie.

- To dziwne, trzeci dzień i nie wiada, co się z nim wyrabia.

- Przeciek nieraz już tak bywało, że poszedł kajś, a potem znowu się zjawił.

- Któż to od was idzie do Częstochowy? - zagadnęła Hanka.

- A idzie moja Jewka z Maciusiem. Latoś mało wiela się ze wsi wybiera.

- I ja pójdę, w

następna strona



::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::




Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP